Należy zauważyć, że spostrzeżenia te dotyczną głównie mieszkańców Kongsberga. Mentalność zachodnich, południowych i północnych mieszkańców Norwegii jest zgoła inna.
18 października 2007
1. O Polakach :
- Dopiero z perspektywy i na tle innych kultur widzę, jak żywe jest
wśród nas wciąż wspomnienie wojny. Ani pokolenie moich rodziców, ani
moje nie przeżyło tego na własnej skórze. Ale… kiedyś moim największym
strachem przed zaśnięciem był wybuch trzeciej wojny światowej. Gdy
jeszcze zdarzało mi się modlić, modliłam się by nigdy do niej nie
doszło. Wojna dawno się skończyła, ale czasem mam wrażenie, że
podświadomie próbujemy się przygotować na wypadek następnej. Pukając w
niemalowane drewno uczymy się strzelać, gromadzimy słoiki w piwnicy,
znamy wyposażenie wojsk z tamtych czasów i obecnych, opowiadamy dowcipy o
partyzantach… nie idziemy do wojska, ale dbamy o to, by „w razie W” być
w stanie sobie poradzić…
- Podobnie jest z historią. Nie wiem, czy jest jeszcze jakiś naród,
który tak dobrze zna swoja historię jak my. To, że jako nacja nie
wyciągamy z niej żadnych wniosków jest zupełnie inną sprawą.
- Dopiero po wyjeździe zaczyna doceniać się polską kuchnię i
zaopatrzenie. Polskie bazarki są darem losu. Okazuje się, że takie
rzeczy jak sztuka mięsa wołowego/cielęcego to marzenie, dotyczy to
również buraków. I kapusty kiszonej. I ogórków konserwowych (o kiszonych nie wspominając). I sera białego. I pietruszki. I całej masy innych rzeczy, bez
których jakość życia obniża się o połowę. (Tu trzeba zaznaczyć, że nie
mieszkałam w Oslo a w 39 pod względem liczby ludności miasteczku. Takiej
małej mieścinie gdzie sklep meblowy zajmuje trzy piętra centrum
handlowego i można się w nim zgubić…)
2. O Norwegach :
- Zadziwiający, przesympatyczny, rozpuszczony naród. Zanim
odkryto tu ropę (a po tym jak przestało się opłacać wydobycie srebra)
panowała tu bieda z gatunku piszczących, a po odkryciu ropy wszystko
bardzo gwałtownie się zmieniło. Obdarzeni tym całym bogactwem nie stali
się aroganccy (tzn uważają, że Norwegia jest najlepsza na świecie i w
związu z tym nie ma co się męczyć podróżami, ale ten pogląd utrzymuje się
jeszcze od zamierzhłych czasów i z ropą nie miał nic wspólnego)
ale … Najlepiej widać to na przykładzie jabłek. Jabłek w Kongsbergu, tych z
jabłoni rosnących tuż za oknem w ogródku nikt nie zbiera, nawet gdy już
same opadną. Jabłka na drzewie są po to, by ładnie wyglądać, a jabłka
do jedzenia bierze się ze sklepu. To samo z czereśniami, jagodami,
śliwkami, wszystkim. Sklepy są do dostarczania pokarmu ciału, ogrody
pokarmu duszy.
- Problemem Norwegów wcale nie jest to, że piją więcej niż Polacy.
Oni po prostu nie nauczyli się jeszcze, że nie należy mieszać. Norweg
jest wstanie wlać w siebie serię napojów (jednego wieczoru) w
następującej kolejności : wino, piwo, wódka, szampan, słodkie wino,
koniak, drink, likier, piwo, wódka, whisky i resztę najzupełniej
losowych rzeczy, wychodząc z założenia, że jeśli ktoś się nie porzyga na
imprezie, impreza nie była udana. Swoją drogą niesamowite jak zimni i
zamknięci w sobie mieszkańcy Kongsberga otwierają się po drugim piwie, przechodząc
czasem spontanicznie do wyznawania gorących uczuć całemu światu… Może
powinni strzelać setkę każdego poranka?
- Ponieważ podejście do ekonomii i przełożenie ilości zużytego prądu
do pieniędzy które trzeba będzie za niego zapłacić są diametralnie różne
od polskich, Norwedzy potrafią spędzić wieczór z prawdziwą (jak dla
moich polskich oczu) fantazją. Na dworze trzaska minus pięć, a oni
wychodzą na taras, ustawiają grilla, piją schłodzone drinki… a wszystko
to umożliwia podgrzewana podłoga zainstalowana na tymże zewnętrznym
tarasie.
3. Dowcipy o Brytyjczykach zaczynających rozmowę od pogody NIE są przesadzone.
4. Pełne mleko to po norwesku Hellmelk. Mleko z piekła rodem. Mleko Szatana ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz